Przebudzenie mocy // Alan Dean Foster
14:38
4
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce ...
🎶* tuuuutu TUUU! TU! tutututu TUUU! *🎵
Czekajcie!
Jeszcze tylko jedna rzecz i możemy zaczynać ... chwila ... o już! Uwaga, Uwaga! WCHODZIMY W NADŚWIETLĄ!
Jeszcze tylko jedna rzecz i możemy zaczynać ... chwila ... o już! Uwaga, Uwaga! WCHODZIMY W NADŚWIETLĄ!
... a tak serio to chce was przez te wszystkie wstępy zaprosić na moją opinie na temat książki STAR WARS: Przebudzenie mocy, będącej adaptacją filmu o, wiadomo, tym samym tytule. Chce was uprzedzić, że w tej opinii pewnie będę mówić też dużo o filmie, więc ...
Pewien człowiek o cudownej duszyczce, a konkretniej szanowny pan Alan Dean Foster, postanowił napisać te książkę na podstawie scenariusza do najnowszego epizodu Star Wars. Nawet nie wiecie jaka jestem mu za to wdzięczna!
W tej recenzji pozwolę sobie na nie pisanie fabuły.
Dlaczego? Liczę na to, że ci, którzy są zainteresowani przeczytaniem tej książki obejrzeli już film i nie trzeba im tłumaczyć fabuły. I właśnie tutaj mamy pierwszy punkt zaczepienia. Leżeli nie oglądaliście filmu, to radze wam zrobić to przed przeczytaniem książki. Zwykle jest tak, że przed obejrzeniem ekranizacji książki wolimy ją najpierw przeczytać. Dlaczego, więc nie zrobić tak i w tym przypadku? Może lepiej najpierw zapoznać się z pierwowzorem "Przebudzenia mocy". Taka moja rada 😉 Bo mogą pojawić się drobne spojlery z filmu!
Zacznijmy od samego początku.
Pierwsze 40 stron dość ciężko mi szło. Autor na początek zapodaje nam obszerny opis Jakku, jak później sam wspomina, "totalnego zadupia". Później mamy opis całej pierwszej sceny filmu, która w tej książce jakoś tak po mnie spłynęła (wiem, że pisze bez sensu. Wybaczcie!).
Potem, nagle jakby książkę pisał ktoś zupełnie inny. Tak jakby jakiś inny facet pisał to 40 stron, a Alan Dean Foster podszedł do niego i powiedział "Stary! Co ty robisz!? Daj! Napiszę to lepiej". Później książkę czytało mi się znacznie szybciej. Finalnie okazała się najlepszą książką adaptacyjną "Gwiezdnych Wojen".
Czytałam kilka recenzji przed zakupem tej książki. W jednej z nich ktoś napisał, że książka nie odstaje od filmu i nie dostajemy w niej nic nowego. Z całym szacunkiem, myślę inaczej. Owszem, te główniejsze wydarzenia nie były bardziej opisywane niż było to robione w filmie, aczkolwiek autor dodawał od siebie dialogi, które nie kiedy podobały mi się bardziej niż w filmie. Przyznam szczerze, że po obejrzeniu filmu miałam kilka pytań, na przykład: Jak Poe zdołał się wydostać z Jakku? Cóż ... Alan Dean Foster odpowiedział mi na to pytanie w bardzo ładny sposób wzbogacając swoją książkę o wydarzenie, które opisuje ten proces.
Co prawda nie była to jedyna taka scena, ale ta jakoś zapadła mi w pamięć. A jako, że moja pamięć ostatnio orbituje tylko na układzie nauki (zwłaszcza chemii!) to cieszę się, że udało mi się zapamiętać choć tyle.
Z takich wydarzeń dodanych przez autora BARDZO podobało mi się to dodane pod koniec książki, kiedy Poe poznaje Rey (Dziwi mnie to, że w filmie takiego nie było).
Zaraz po przeczytaniu książki musiałam obejrzeć film po raz kolejny. Chciałam sprawdzić czy serio te sceny mi gdzieś umknęły (choć wcześniej oglądałam ten film 5 razy), czy to autor je dodał. Oczywiście okazało się, że to dzieło autora, ale mniejsza z tym ... Ważniejsze jest to, że książka jest świetna i tyle w temacie.
Jeśli jesteście fanami "Gwiezdnych Wojen" i podobało wam się "Przebudzenie mocy", a jakimś cudem nie czytaliście tej książki, to koniecznie szybko to nadróbcie!
Zacznijmy od samego początku.
Pierwsze 40 stron dość ciężko mi szło. Autor na początek zapodaje nam obszerny opis Jakku, jak później sam wspomina, "totalnego zadupia". Później mamy opis całej pierwszej sceny filmu, która w tej książce jakoś tak po mnie spłynęła (wiem, że pisze bez sensu. Wybaczcie!).
Potem, nagle jakby książkę pisał ktoś zupełnie inny. Tak jakby jakiś inny facet pisał to 40 stron, a Alan Dean Foster podszedł do niego i powiedział "Stary! Co ty robisz!? Daj! Napiszę to lepiej". Później książkę czytało mi się znacznie szybciej. Finalnie okazała się najlepszą książką adaptacyjną "Gwiezdnych Wojen".
Czytałam kilka recenzji przed zakupem tej książki. W jednej z nich ktoś napisał, że książka nie odstaje od filmu i nie dostajemy w niej nic nowego. Z całym szacunkiem, myślę inaczej. Owszem, te główniejsze wydarzenia nie były bardziej opisywane niż było to robione w filmie, aczkolwiek autor dodawał od siebie dialogi, które nie kiedy podobały mi się bardziej niż w filmie. Przyznam szczerze, że po obejrzeniu filmu miałam kilka pytań, na przykład: Jak Poe zdołał się wydostać z Jakku? Cóż ... Alan Dean Foster odpowiedział mi na to pytanie w bardzo ładny sposób wzbogacając swoją książkę o wydarzenie, które opisuje ten proces.
Co prawda nie była to jedyna taka scena, ale ta jakoś zapadła mi w pamięć. A jako, że moja pamięć ostatnio orbituje tylko na układzie nauki (zwłaszcza chemii!) to cieszę się, że udało mi się zapamiętać choć tyle.
Z takich wydarzeń dodanych przez autora BARDZO podobało mi się to dodane pod koniec książki, kiedy Poe poznaje Rey (Dziwi mnie to, że w filmie takiego nie było).
Zaraz po przeczytaniu książki musiałam obejrzeć film po raz kolejny. Chciałam sprawdzić czy serio te sceny mi gdzieś umknęły (choć wcześniej oglądałam ten film 5 razy), czy to autor je dodał. Oczywiście okazało się, że to dzieło autora, ale mniejsza z tym ... Ważniejsze jest to, że książka jest świetna i tyle w temacie.
Jeśli jesteście fanami "Gwiezdnych Wojen" i podobało wam się "Przebudzenie mocy", a jakimś cudem nie czytaliście tej książki, to koniecznie szybko to nadróbcie!
Widzicie?
Mówiłam, że będzie nowa recenzja!
Bandzia ;)
Nie lubie gwiazdnych wojen, ogolnie nie przepadam za s-f, wiec raczej nie przeczytam tej ksiazki, ale recenzja bardzo ladnie napisana :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie:
biblioteka-feniksa.blogspot.com
Fanką Star warsów nie jestem, chociaż filmy są całkiem okej. Wolę tą nowszą trylogię za co chcą mnie zjeść w szkole xd. Ale po książki raczej nie sięgnę
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
Nie wiem czy książkowo też będę tak lubić ten świat. Mimo to pewnie kiedyś spróbuje. ;)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu zbieram się do przeczytania jakiejś książki w Universum Star Wars i zachęciłaś mnie żeby wzięła się za to szybciej :d
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://ksiazeczka-na-poleczke.blogspot.com/