Mroczne Umysły // Alexandra Bracken

Mroczne Umysły // Alexandra Bracken


  Książka ta spotykała się z wieloma opiniami. Większość z tych, które widziałam są nie dość pozytywne albo negatywne. Autorzy tych recenzji twierdzą, że Alexandra Bracken nie wykazała się w "Mrocznych Umysłach" oryginalnością.  
Pytam. Dlaczego kiedy główną bohaterką jest dziewczyna, a akcja rozgrywa się w przyszłości, zawsze znajdzie się grupa osób, która zaraz mówi, że autor nie umie się wykazać oryginalnością, a powieść jest kopią "Igrzysk Śmierci" ?!  (nie to, że mam coś do "Igrzysk Śmierci", ponieważ bardzo lubię tę trylogię itd.) 

Wracając do "Mrocznych Umysłów" ... 

~fabuła~

  W tym dystopijnym świecie dzieci obdarzże różnymi 'darami', przez co rząd wysyła je do obozów "rehabilitacyjnych". W zależności od nadludzkich umiejętności podopieczni obozów dzieleni są na grupy: Zieloni, Niebiescy, Żółci, Pomarańczowi i Czerwoni. 
  Nasza główna bohaterka - Ruby, po trafieniu do obozu zostaje (niesłusznie) przydzielona do Zielonych. Musi ukrywać to, że jest ostatnią z Pomarańczowych, aby przeżyć ...    
  Gdy udaje jej się uciec przypadkiem spotyka innych uciekinierów, z innego obozu. Razem z nimi postanawia odnaleźć rodziców, ale muszą być ostrożni, ponieważ są ścigani przez nie tylko przez rząd ... 

  Ogólnie to książka może nie była jakimś cudem nad cuda, ale wcale nie żałuje, że ją przeczytałam. To serio dobra książka. 
  Główna bohaterka nie była irytująca ... no dobra może pod koniec. Co nie świadczy o tym, że nie była fajną dziewczyną. Ogólnie Ruby, Liam, Pulpet i Zo to postacie, które polubiłam, głównie ze względu na to, że nie byli jacyś 'idealni' - byli po prostu zwykłymi nastolatkami (no, nie wiem ile lat miała Zo)
  AKCJA. 
  Książkę czytałam 2 lata temu, więc nie wiem jak to DOKŁADNIE było z tą akcją. Ale skoro przeczytałam 300 stron tej książki w ciągu jednego dnia (co na tamten czas dla mnie było czymś wow!), to musiała rozgrywać się ona dynamicznie. Zapewne, ta książka serio potrafi trzymać w napięciu, nawet jeżeli mogliśmy się czasem domyślić niektórych wydarzeń. 

  Ogólnie to nie wiem czym jeszcze was tu zachęcić do tej książki. Po prostu przeczytajcie, a sami się przekonacie! 

Moja ocena: 9/10 


Serdecznie pozdrawiam 
Bandzia ;)

  
ZAPOWIEDŹ: Czwartki ze "Zwiadowcami"!

ZAPOWIEDŹ: Czwartki ze "Zwiadowcami"!


Ah! Zwiadowcy ... 
Ci, którzy obserwują mnie na Instagramie (jak nie to już sprawdzić, to rozkaz!) Wiedzą, że wręcz UWIELBIAM te serie! Jednak liczy ona 14 ksiąg ... Cóż ... na początku chciałam napisać tylko recenzje całej serii w jednym poście, ale kiedy pomyślałam, że jego długość mogła by się równać z jakąś epopeją narodową, zrezygnowałam z tego pomysłu.
Pomyślałam, że każdy tom tej serii jest na swój sposób wyjątkowy i każdy zasługuje na to aby mieć swój osobny post.  

I tak oto Bandzia-inteligent wpadła na pomysł, aby zrobić 'Czwartki ze Zwiadowcami' ! 
Na czym to będzie polegać? Pewnie się domyślacie ... co czwartek będę wrzucać na bloga recenzje każdego z tomów Zwiadowców zaczynając od 2. Czemu? A no temu, że recenzja pierwszego tomu już jest ---> link <---  . To samo tyczy się dwóch prequelów: ---> link tom 1 <---   oraz  ---> link tom 2 <--- 


"Will Grayson, Will Grayson"  // John Green, David Levithan

"Will Grayson, Will Grayson" // John Green, David Levithan

🌟🌟🌟☆☆☆☆☆☆☆


   Coś tak czułam, że przyjdzie i czas na recenzje tej książki. "Will Grayson, Will Grayson" przeczytałam chyba rok albo dwa lata temu. Właściwie to przy zakupie zastanawiałam się nad tą i inną pozycją Johna Greena "Papierowe miasta". Czy żałuje, że kupiłam tą, a nie tamtą? 

~fabuła~

  Will Grayson to zwykły nastolatek, w którego życiu nie dzieje się nic niezwykłego. Pewnego zimowego wieczoru przypadkiem spotyka on innego Willa Graysona. Mimo iż nazywają się tak samo, to do tej pory wiedli zupełnie inne życie. Teraz rusza ono w całkiem innym kierunku, a emocjonalna plątanina znajduje kulminacje w szalonym, szkolnym musicalu. 

  Uważacie, że fabuła jest za krótka? Cóż ... mi wystarczyło to, żebym zachęciła się do tej książki. Z początku mnie zaciekawiła i nawet mi się spodobała, ale tylko do 30 strony. 
   
   Wiecie co?
 Ta książka jest książką, która wpłynęła na moje życie. Dzięki niej moja tolerancja do homoseksualistów zmalała natychmiast. Mam tu ma myśli szczególnie postać Kruchego - najlepszego przyjaciela Willa Graysona (tego, którego poznajemy na początku ... czyli tego opisywanego przez Greena ... jakie to jest skomplikowane). Jest to zdecydowanie najbardziej irytująca (i w pewnym sensie obleśna) postać w całej tej historii. Już nie mówiąc o jego sprośnych tekstach, które, nie oszukujmy się, były żenujące. 
  Wiem. Są osoby, które zachwycały, a nawet do tej pory zachwycają się tą pozycją. Wiem też, że o gustach się nie dyskutuje. Niektórzy nie lubią "Igrzysk Śmierci", inni "Zmierzchu", a ja nie lubię twórczości Greena. Tak! Tylko Greena, ponieważ potem przeczytałam jeszcze inną książkę Levithana i do niego zdołałam się przekonać. Ale co do Greena ... to ja na razie dziękuje! 
  Chodź przyznam, że bardziej lubiłam te rozdziały pisane przez pana Johna. Te, które pisał Levithan były pisane w dość "oryginalny" sposób. Mianowicie autor postanowił na nie stosowanie dużych liter, a dialogi były pisane a'la rozmowy na Facebooku. Mnie to trochę przeszkadzało (pff ... perfekcjonistka się znalazła), ale jak już mówiłam ktoś może się tym zachwycać.
  Co do akcji, to nie dzieje się ona zbyt szybko i nie trzyma czytelnika w napięciu. Tak się składa, że samo spotkanie dwóch Willów Grayson'ów następuje dopiero w połowie książki. Więc możecie sobie wyobrazić jak 'szybko' się to wszystko rozgrywa. 

  Podsumowując. 
 Z dobrego serca, nie polecam wam tej książki. Chyba, że lubicie twórczość Johna Greena. Wtedy ta pozycja może się wam spodobać. 

Moja ocena: 3/10


Pozdrawiam w ten wielki mróz,
Bandzia ;)
Copyright © 2014 Eat, Pray and Read , Blogger