"Will Grayson, Will Grayson" // John Green, David Levithan

🌟🌟🌟☆☆☆☆☆☆☆


   Coś tak czułam, że przyjdzie i czas na recenzje tej książki. "Will Grayson, Will Grayson" przeczytałam chyba rok albo dwa lata temu. Właściwie to przy zakupie zastanawiałam się nad tą i inną pozycją Johna Greena "Papierowe miasta". Czy żałuje, że kupiłam tą, a nie tamtą? 

~fabuła~

  Will Grayson to zwykły nastolatek, w którego życiu nie dzieje się nic niezwykłego. Pewnego zimowego wieczoru przypadkiem spotyka on innego Willa Graysona. Mimo iż nazywają się tak samo, to do tej pory wiedli zupełnie inne życie. Teraz rusza ono w całkiem innym kierunku, a emocjonalna plątanina znajduje kulminacje w szalonym, szkolnym musicalu. 

  Uważacie, że fabuła jest za krótka? Cóż ... mi wystarczyło to, żebym zachęciła się do tej książki. Z początku mnie zaciekawiła i nawet mi się spodobała, ale tylko do 30 strony. 
   
   Wiecie co?
 Ta książka jest książką, która wpłynęła na moje życie. Dzięki niej moja tolerancja do homoseksualistów zmalała natychmiast. Mam tu ma myśli szczególnie postać Kruchego - najlepszego przyjaciela Willa Graysona (tego, którego poznajemy na początku ... czyli tego opisywanego przez Greena ... jakie to jest skomplikowane). Jest to zdecydowanie najbardziej irytująca (i w pewnym sensie obleśna) postać w całej tej historii. Już nie mówiąc o jego sprośnych tekstach, które, nie oszukujmy się, były żenujące. 
  Wiem. Są osoby, które zachwycały, a nawet do tej pory zachwycają się tą pozycją. Wiem też, że o gustach się nie dyskutuje. Niektórzy nie lubią "Igrzysk Śmierci", inni "Zmierzchu", a ja nie lubię twórczości Greena. Tak! Tylko Greena, ponieważ potem przeczytałam jeszcze inną książkę Levithana i do niego zdołałam się przekonać. Ale co do Greena ... to ja na razie dziękuje! 
  Chodź przyznam, że bardziej lubiłam te rozdziały pisane przez pana Johna. Te, które pisał Levithan były pisane w dość "oryginalny" sposób. Mianowicie autor postanowił na nie stosowanie dużych liter, a dialogi były pisane a'la rozmowy na Facebooku. Mnie to trochę przeszkadzało (pff ... perfekcjonistka się znalazła), ale jak już mówiłam ktoś może się tym zachwycać.
  Co do akcji, to nie dzieje się ona zbyt szybko i nie trzyma czytelnika w napięciu. Tak się składa, że samo spotkanie dwóch Willów Grayson'ów następuje dopiero w połowie książki. Więc możecie sobie wyobrazić jak 'szybko' się to wszystko rozgrywa. 

  Podsumowując. 
 Z dobrego serca, nie polecam wam tej książki. Chyba, że lubicie twórczość Johna Greena. Wtedy ta pozycja może się wam spodobać. 

Moja ocena: 3/10


Pozdrawiam w ten wielki mróz,
Bandzia ;)

2 komentarze:

  1. Szkoda, że ci sie nie spodobała :( Bo dla mnie to najlepsza książka Green'a :D
    zabookowanyswiatpauli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam tylko "Papierowe miasta" Greena i muszę przyznać, że nie byłam zachwycona. Nie podoba mi się aż tak jego styl, abym miała chęć sięgać po kolejne książki, jednak wolę sobie odpuścić na rzecz ciekawszych autorów :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Eat, Pray and Read , Blogger