Recenzja #12 "HP i Przeklęte Dziecko" J. K. Rowling


Moja Ocena: 9 /10

Gdyby ktoś zorganizował konkurs na najbardziej wyczekiwaną przez książkocholików premierę, to moim zdaniem ta książka zajęłaby 1. miejsce. Po prostu nie dało się o niej nie słyszeć! 

Ósmy tom przygód Harry'ego Pottera z początku miał być przedstawiany jedynie w formie spektaklu teatralnego, jednak przełożenie scenariusza na książkę było świetnym pomysłem. Nie wszyscy mogą sobie pozwolić na wyjazd do Londynu i zobaczenie sztuki. Świadczy o tym to, że "Harry Potter i Przeklęte dziecko" biło rekordy sprzedaży, jeszcze długo przed premierą.
Ale, co czym opowiada 8. tom Harry'ego Pottera? 

~ fabuła ~

Historia zaczyna się tam, gdzie zakończyła się "Insygnia Śmierci". Harry jest urzędnikiem w Ministerstwie Magii, mężem i ojcem trójki dzieci w wieku szkolnym. Jego syn Albus Severus Potter nie jest taki jak oczekiwali tego inni. Nie potrafi być jak swój ojciec. Poza tym jego jedynym przyjacielem jest Scorpius Malfoy ... Pewnego razu obaj pakują się w tarapaty, za sprawą chęci uratowania jednej osoby od śmierci. 
.  .  . 

   Chciałam jak najszybciej objaśnić wam fabułę, aby przejść do moich rozmyśleń. 
Na początku powiem iż czytając te książkę chyba pobiłam swój rekord. Ponad 330 stron w jeden dzień! Dla mnie to naprawdę dużo, bo mam mało czasu w ciągu dnia na czytanie. Po za tym książka jest pisana 'dramatem', co sprawia, że czyta się ja naprawdę szybko. 
Z początku miałam takie wrażenie, jakbym czytała fan-fiction ze świata Harry'ego Pottera, które na szczęście po czasie się ulotniło. 

   Widać zmianę w charakterach 'starych' postaci. Trudno było mi wyobrazić sobie Harry'ego jako dorosłego mężczyznę i przy tym ojca. Jednakże te zmiany, u niektórych postaci wyszły na dobre. Weźmy takiego Draco Malfoya. Owszem, nie szalałam jakoś za bardzo za tą postacią, ale "Przeklęte dziecko" chyba to zmieniło. Książka pokazała ród Malfoyów z zupełnie innej strony. Pokazała w nim miłość i to mi się spodobało w tej książce chyba najbardziej. 

   Co do samego Albusa. Nie był w tej książce jakimś moim ulubionym bohaterem, ale polubiłam go, choć znacznie bardziej przypadła mi do gustu postać Scorpiusa. Był taki moment w tej książce, kiedy miałam wrażenie, że to Scorpius jest bardziej głównym bohaterem (choć, oczywiście nim nie jest). 

   Książka nie zawiera może takiej magii jak poprzednie tomy serii, ale jest magiczna na swój własny sposób. Mamy tu lekkie nawiązanie do "Więźnia Azkabanu", w kwestii podróży w czasie. Tym razem pokazane są tu głównie złe skutki podróżowania miedzy czasami i przy tym różne wersje przyszłości. Po przeczytaniu "Przeklętego dziecka" zastanawiałam się jak wyglądałaby teraz moja przyszłość gdybym mogła przenieść się w czasie i pozmieniać teraźniejszość. 

   Czy książka mi się podobała? Bardzo. 
Czy przeczytałabym ją drugi raz? Oczywiście. 
Jeżeli zastanawiacie się nad  przeczytaniem "Przeklętego Dziecka" to nie zastanawiajcie się dłużej! 

Pozdrawiam, 
Bandzia

2 komentarze:

  1. Dla mnie ta książka była średnia. Nie rozczarowałam się aż tak bardzo, bo spodziewałam się tego, że idealna nie będzie. Traktuje to raczej jako fanfiction ;)
    Pozdrawiam!
    Fan of books ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja jeszcze po to nie sięgnęłam!😮😍 Chyba czekam, aż ten cały szum wokół niej trochę przycichnie😀😀😃 I już niedługo zabiorę się razem z chłopakiem za tą perełkę❤

    booksureourworld.blogpot.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Eat, Pray and Read , Blogger